Murzynek & CBR

Witam & Hi All!!!
Mam 32 lata i gdzies tak do 4 roku zycia bylem czescia "piechoty motocyklowej" Gdy pewnego dnia odkrylem na podworku mojej babci WFM dwuramowke z lat 60-tych ktora zostala w "spadku po dziadku"(ktorego notaben nigdy nie mialem okazji poznac died in 1964:( )Wowczas juz zamiast ogladac Teleranek wolalem spedzac kazdy dzien na przejazdzkach w wyobrazni dziecka imitujac odglosy silnika na najwyzszych obrotach za pomoca wlasnych strun glosowych na caly regulator:) Te czasy minely(bo niestety WFM-ke ukradli:) Ale, ze stara milosc nie rdzewieje dorwalem sie do WSK 125 Kos mojego wojaszka Rysia(pozdrowienie) Wiele razy zabraklo mu paliwa po moich przejazdzkach bez jego wiedzy(odpalalem na zardzewialy gwozdz) i po przejazdzce zakonczonej ladowaniem w rowie, stwierdzilem, ze to jest to! Po WSK byla JAWA TS 350 i to byl szok(kto sie przesiadl z dnia na dzien w wieku lat 14 ze 125 na 350 ten zrozumie:) W pierwszy dzien zrobilem 208 kilometrow na trasie ktora miala moze 12 km wszystkiego, zaden Talibanski fanatyk tryle razy nie czytal Koranu ile ja wtedy nawinalem kilometrow na kola...Coz potem liceum i kazdy wyjazd z Lublina na przyslowiowa "wioske" to jazda na maxa czy to lato czy zima nie bylo zmiluj. Juz tak gdzies na 1-szym roku jeden z moich znajomych Radek P.(pozdro wielkie) zafundowal sobie CBR 1000 bodajze z 1987 roku i sam zaproponowal "wez sie stary kajtnij na tym bo ma jadu jak cholera", ze tak zacytuje. Zakochalem sie w tym motocyklu! Po roku sam sie zdobylem na ten krok i pojawila sie ONA czarno czerwona, lirt pojemnosci i cztery w rzedzie:) Zjezdzilem prawie caly nasz kraj gdzie w Wisle przegladaja sie polskie bociany( tak troche patriotycznie pociagne). Kocham motocykle i nigdy tego zadna sila ze mnie nie wyciagnie.Mialem kilka wypadkow i bylo chodzenie o kulach i lzy Matki i gniew Ojca ale jakos to wszystko minelo i chyba wszyscy zapomnielismy juz otym. Byly grille i garazowe imprezy gdzie bylo wiecej pieknych dziewczyn niz na najlepszej dyskotece w Brelinie. Byly wyjazdy na zloty picie na umor i parady weselne, byly tez pogrzeby...W 2003 sprzedalem moje wowczas ZXR 750 i za to co mi zostalo w kieszeni kupilem od usmiechnietej pani bilet na LOT do Chicago...Coz zderzylem sie z moim "american dream" chyba kazdy z nas sie z tym zderzyl...Siedem lat zajelo mi by kupic motocykl. Wybor byl prosty CBR 1000. Wiec craigslist i search... i sie znalazla i jest! Ciesze sie, ze powstalo to forum i ze powoli zaczynamy sie jednoczyc. Ciesze sie tez , ze na forum nie ma motocyklistow z Belmont Ave na R1 z zelem na wlosach bo chyba nie tedy droga...Pozdrawiam wszystkich, ktorzy dotarli do konca mojej opowiesci i zycze tysiecy bezpiecznych mil i tyle samo powrotow ile wyjazdow. A gdy kiedys wyprzedzi was ktos na zajebistej CBR w prawie narodowych barwach to nie gniewajcie sie bo to bede ja;) Pozdrawiam Tomasz Szymanski aka Murzynek...Siema!

Wow super historia, prawie jak moja Razz

Witam cie na forum i zycze przyjemnej zabawy,
moze niedlugo razem polatamy.

Hej, witam,
bardzo milo mi sie czytalo twoja historie,

pozdrawiam i mam nadzieje ze niedlugo pojezdzimy razem,